niedziela, 26 lutego 2012

LAWENDA — DAR DLA ZMYSŁÓW


NA DWORZE królowej Anglii Elżbiety I ziele to stosowano jako przyprawę. Królowa Wiktoria używała go podczas kąpieli. A król Francji Karol VI siadywał na wypchanych nim poduszkach. Co tak urzekało tych monarchów? Niewielki krzew zwany lawendą. Każdy, kto kiedykolwiek znalazł się wśród niebieskofioletowych łanów kwitnącej lawendy, rozumie, dlaczego ta aromatyczna roślina zachwyca tyle osób.

Na świecie występuje przeszło 30 gatunków lawendy. Ten wytrzymały krzew dobrze się rozwija na najróżniejszych terenach — od chłodnych Alp Francuskich aż po suchy i gorący Bliski Wschód. Jego łacińska nazwa Lavandula wywodzi się od czasownika lavare, czyli „myć się”, i ma związek ze zwyczajami starożytnych Rzymian, którzy olejkiem lawendowym perfumowali wodę do kąpieli.

Ceniony środek leczniczy

W celach medycznych lawendę stosuje się od dwóch tysiącleci. W średniowieczu stanowiła składnik mikstury zwanej octem czterech (lub siedmiu) złodziei, używanej do walki z dżumą. Podobno nazwa tego płynu ma związek z rabusiami penetrującymi domostwa ofiar dżumy, którzy myli się w wyciągu z lawendy. Choć ich proceder był bardzo ryzykowny, najwyraźniej udało im się uniknąć zapadnięcia na tę śmiertelną chorobę.

Szesnastowieczni zielarze twierdzili, że lawenda leczy nie tylko przeziębienia i bóle głowy, ale także nerwice i paraliż kończyn. Wierzyli też, że noszenie ściśle przylegającej czapeczki z lawendy sprzyja wzrostowi inteligencji. Jeszcze podczas I wojny światowej niektóre rządy apelowały do obywateli o zbieranie tego ziela, ponieważ uzyskany z niego olej służył do opatrywania ran żołnierzy.

Medycyna ludowa pod lupą

Niektóre olejki lawendowe, zwłaszcza z lawendy wąskolistnej, prawdopodobnie oddziałują na wiele gatunków bakterii i grzybów. Zdaniem części uczonych mogą się okazać skuteczne nawet w leczeniu infekcji bakteryjnych opornych na działanie antybiotyków. „Olejek lawendowy znalazł też szereg zastosowań w położnictwie” — powiedziano w pewnym opublikowanym niedawno opracowaniu. „Z rozległych badań klinicznych wynika, że matki, które go używały [jako dodatku do kąpieli], mniej cierpiały w okresie pierwszych 3—5 dni po porodzie (...) Ponieważ olejek ten ma działanie uspokajające, często jest stosowany na salach porodowych”.

Czemu więc na dworze Elżbiety I lawenda służyła za przyprawę? Czy rzeczywiście jest jadalna? Judyth McLeod, autorka książki Lavender, Sweet Lavender (Lawenda, słodka lawenda), wyjaśnia: „Lawenda była ulubioną przyprawą za panowania dynastii Tudorów i w epoce elżbietańskiej. Używano jej do dziczyzny, pieczeni, sałatek owocowych, posypywano nią słodkie potrawy lub z jej dodatkiem sporządzano słodycze”. Obecnie pewne gatunki tej rośliny wykorzystuje się jako składnik ciasteczek, ciast i lodów. Ale nie wszystkie cieszą się taką popularnością — zwłaszcza wśród owadów. „Olejek lawendowy lub sproszkowane liście i kwiaty można stosować na mniejszą (...) lub większą skalę jako środek owadobójczy; odstrasza bowiem roztocze, wołki zbożowe, mszyce i mole” — powiedziano w pewnym opracowaniu naukowym.

Rosnący popyt

W ostatnich dziesięcioleciach lawenda odzyskała popularność. Hoduje się ją w Ameryce Północnej, Australii, Europie, Japonii i Nowej Zelandii. „Lawenda jest jak wino” — oświadczył Byron, młody ogrodnik z australijskiego stanu Wiktoria, uprawiający tę roślinę na 10-hektarowej plantacji. „Olejki otrzymywane z tego samego gatunku różnią się w zależności od rodzaju gruntu w danym regionie i klimatu. Na końcowy produkt może wpływać nawet czas i metoda zbioru”.

W przeciwieństwie do wina olejek lawendowy otrzymuje się nie przez wytłaczanie, lecz przez destylację z parą wodną. Byron wyjaśnia: „Do uzyskania jednego litra olejku potrzeba około 250 kilogramów lawendy. Świeżo ścięte kwiaty, gałązki i listki upycha się w dużej stalowej komorze. Od dołu do zbiornika pompuje się parę wodną, która przechodząc przez materiał roślinny, powoduje uwalnianie się olejków. Mieszanka olejków i pary najpierw dostaje się do kondensatora, a później do separatora, gdzie olejek oddziela się od wody i wypływa na powierzchnię. Odsącza się go i przechowuje w zbiornikach pokrytych wewnątrz warstwą ceramiczną, w których przez kilka miesięcy dojrzewa”.

Olejek lawendowy z farmy Byrona służy do produkcji mydeł, kremów i świec. Sprzedaje się też tutaj świeżo ścięte lub suszone rośliny, a same kwiaty są wysoko cenionym składnikiem potpourri (saszetek z mieszanką aromatycznych ziół). Rokrocznie plantację odwiedzają tysiące turystów, którzy delektują się smakiem lawendowych słodyczy oraz upajają widokiem i zapachem łanów tej niezwykłej rośliny. Byron często powtarza zachwyconym gościom: „Nie wytwarzamy olejków — my je tylko pozyskujemy. Lawenda jest dziełem Stwórcy, który dał nam ją jako dar dla zmysłów”.



Na skalę przemysłową pozyskuje się trzy gatunki olejków lawendowych

Olejek lawendy wąskolistnej w przeciwieństwie do innych olejków wcale lub prawie wcale nie ma zapachu kamfory. Każdego roku produkuje się około 200 ton takiego olejku.

Olejek spikowy pozyskuje się z lawendy szerokolistnej. W ciągu roku wytwarza się do 200 ton tego produktu.Olejek lawendynowy pozyskiwany jest z rośliny będącej skrzyżowaniem dwóch wymienionych wcześniej gatunków. Rokrocznie na całym świecie sprzedaje się go przeszło 1000 ton.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz